ERNEST MALINOWSKI (1818-1899)

Projektant i budowniczy Centralnej Kolei Transandyjskiej, przez ponad 100 lat najwyżej położonej na świecie

Z pustynnego wybrzeża Pacyfiku, na którym położona jest Lima, do śniegów w Andach na wysokość 4818 m n.p.m. pnie się kolej – "cud inżynierii XIX w.". Zaprojektował ją, budował w dramatycznych okolicznościach, a także łożył na nią własne fundusze Polak. Zdumiewające, jak postać genialnego inżyniera – Ernesta Malinowskiego, po jego bezdzietnej śmierci została zapomniana, chociaż jego wizerunek widniał na pomnikach w Limie.

W połowie lat 90. XX w. nazwiska twórcy Kolei Transandyjskiej nie znalazłam w encyklopedii "Britannica", "Larousse", "Americana". Nie figurowało w przewodnikach po Peru. Przedstawiciele tamtejszych biur podróży reagowali zdziwieniem kiedy prosiłam o zawiezienie na przełęcz Ticlio (4818 m n.p.m.) – najwyższy punkt "kolei Malinowskiego".

„Ernest Malinowski, ten patriota peruwiański? A co on miał wspólnego z koleją?” – pytali. 

W zamierzeniu kolej miała połączyć wybrzeże Pacyfiku – startując z portu Callao i biegnąc przez Andy – z Amazonką, tworząc szlak komunikacyjny spajający obydwa oceany i umożliwiający najszybszy transport do Atlantyku. W archiwach zachował się kontrakt na budowę Kolei Transandyjskiej, którego pierwszy punkt brzmi: "Ernesta Malinowskiego, jego potomków, wykonawców testamentu lub uprawnionych przedstawicieli, zobowiązuje się do zbudowania sekcji kolei Central Transandino między Callao a Oroya według projektu i planów wykonanych przez głównego inżyniera Ernesta Malinowskiego."

Ernest Malinowski, Lima 1886 r.
Źródło: www.polona.pl

Ernest Malinowski urodził się w polskiej rodzinie szlacheckiej 5 stycznia 1818 r. w Różycznej na Podolu albo w Sewerynach na Wołyniu, gdzie był ochrzczony – tych częściach Polski, które po rozbiorze państwa w drugiej połowie XVIII w. przez potężnych sąsiadów: Rosję, Prusy i Austrię, znalazły się w zaborze rosyjskim. Ernest, syn Jakuba Malinowskiego herbu Ślepowron i Anny Świeykowskiej herbu Trzaska, wnuk wojewody podolskiego, dorastał w rodzinnym dworze. Uczył się w renomowanym Liceum Krzemienieckim zwanym Atenami Wołyńskimi. Ojciec i starszy brat, Rudolf, wzięli udział w zbrojnej walce o niepodległość przeciw Rosjanom – w Powstaniu Listopadowym, które wybuchło jesienią 1830 r. Za karę car skonfiskował ich majątki rodzinne. Malinowscy musieli uciekać. Ernest z ojcem i Rudolfem udali się do Paryża. Matka z najmłodszym synem powróciła na Wołyń.

Ernest studiował w École Polytechnique. Elitarną École nationale des Ponts et Chaussées (Szkołę Dróg i Mostów) ukończył z wyróżnieniem. Pracował przy budowie mostów, dróg, regulacji rzek we Francji i Algierii. We Francji schroniło się wówczas wielu Polaków, zagrożonych więzieniem lub zesłaniem na Sybir za próby odzyskania wolnej Polski (w 1863 r. w zaborze rosyjskim wybuchł kolejny zryw narodowy – Powstanie Styczniowe). Młodzi, wykształceni, pozbawieni przez zaborców majątków za swój patriotyzm, stanowili często niechcianą konkurencję dla Francuzów. Peru poszukiwało w Europie inżynierów, kusząc atrakcyjnymi kontraktami. Wielu Polaków tam pojechało. Ernest Malinowski uczynił to w 1852 r. Siedem lat później przedstawiał peruwiańskim władzom projekt Kolei Transandyjskiej, uznany jednak za zbyt śmiały. Malinowski projektował więc i nadzorował brukowanie ulic i placów Arequipy, linie kolejowe: Pisco-Ica, Chimbote-Huaraz. Wreszcie uzyskał akceptację dla dzieła swego życia.

Kiedy 1 stycznia 1870 r. odbywała się w Limie uroczystość wmurowania kamienia węgielnego inaugurująca budowę Kolei Transandyjskiej, nikt wówczas nie miał wątpliwości kto jest autorem projektu. W obecności prezydenta Peru, arcybiskupa Limy, członków rządu, korpusu dyplomatycznego, generałów, wojska, oraz tłumów mieszkańców stolicy, jej burmistrz dziękował Ernestowi Malinowskiemu za potrójne zasługi: w propagowaniu idei budowy, w walce o nią i w "triumfie jej realizacji". Słowa "triumf" użył przedwcześnie. Niewielu wybitnych inżynierów wierzyło w powodzenie projektu. Budowa kolei wymagała odwagi, siły woli, umiejętności, pomysłowości, pracy i pieniędzy. Fundusze do pewnego momentu zapewniał amerykański przedsiębiorca Henry Meiggs i… ptaki. Pokłady ich odchodów (guana) na skalistych wyspach wybrzeża Pacyfiku, okazały się poszukiwanym w Europie nawozem. Wpływy z eksportu owego "złota" Peru stanowiły 80% dochodu narodowego kraju.

W czasie przygotowywania projektu, Malinowski kazał opuszczać się na powrozach do przepaści, przeciągać w zawieszonym na linach koszu nad głębokimi wąwozami. Aby na odcinku 170 km wspiąć się szynami z poziomu morza na wysokość większą niż sięga szczyt Mont Blanc, zaplanował wykuwanie półek w litej skale, kopanie tuneli i budowanie mostów. W dolinie rzeki Rímac wykuto ręcznie 63 tunele, także skręcające wewnątrz góry, o łącznej długości 6 km. Najdłuższy i najwyżej położony (4768 m n.p.m.) – Galera, mierzy 1117 m. Do transportu użyto 1500 mułów. Bywało, że w ciągu jednego dnia 10 zwierząt spadało i ginęło w urwiskach. Zwerbowani do pracy chińscy, włoscy, chilijscy robotnicy oraz zatrudnieni międzynarodowi fachowcy zmagać się musieli nie tylko ze skałą, wichurami, śnieżycami, mgłą i kamiennymi lawinami, lecz także z chorobą wysokościową, objawiającą się bezsennością, apatią, bólami głowy i chronicznym zmęczeniem.

Mostów i wiaduktów postawiono 30. Każdy był wyzwaniem. Zamawiano je w Stanach Zjednoczonych i we Francji w przedsiębiorstwie Gustawa Eiffela. Były żelazne, nitowane. Niezwykłą pomysłowością, pionierskimi rozwiązaniami, talentem organizacyjnym wykazał się Ernest Malinowski. Do montażu zatrudniał marynarzy biegłych we wspinaczce po linach; Indian potrafiących strzałem z procy przerzucać sznury nad przepaściami; amerykańskiego inżyniera, który przekazał swe doświadczenia nabyte podczas budowania konstrukcji nad wodospadem Niagara. Każdy most ma swoją nazwę, a ich katalog tworzy kronikę budowy kolei. "El Infiernillo"  znaczy "Piekiełko". Najwyższy wówczas na planecie nosi dwie nazwy: "Verrugas" albo "Puente Daniel Carrion". Upamiętnia tragiczne wydarzenia związane z wybuchem tajemniczej choroby, nazwanej „verruga”, która przybrała rozmiary epidemii. Blisko siedem tysięcy osób na nią zapadło. W miasteczku Paracas nad oceanem oglądałam straszny eksponat. W formalinie umieszczono odciętą dłoń pokrytą wrzodami – objawami "verrugi". Niegdyś obficie krwawiły, a wysoka gorączka przynosiła zarażonemu śmierć. Nie wiadomo jak by się potoczyły losy budowy kolei gdyby nie Daniel Alcides Carrion, student medycyny uniwersytetu w Limie. Wynalazł szczepionkę, którą wypróbował na sobie. Przedawkował jej ilość. Do końca opisywał stadia i objawy choroby. Zmarł, ale dzięki temu zapisowi, pracę jego można było dokończyć i epidemię opanować.

Jeszcze większe żniwo zebrała febra nazwana orojską, z której do zdrowia powracał ponoć tylko co setny chory.

Mosty na trasie Kolei Transandyskiej.
Na pierwszym zdjęciu największy z wiaduktów – Verrugas. 1893 r.
Źródło: Wikimedia Commons

Budowę Kolei Transandyjskiej śledzono i odnotowywano w publikacjach niemal na całym świecie. Nazywano ją "cudem techniki", zachwycano się potęgą ludzkiego umysłu zdolnego ujarzmiać nieokiełzaną przyrodę. W Peru mieszkańcy jednej z górskich prowincji chcieli z wdzięczności wybudować pomnik... prezydentowi, który wyraził zgodę na budowę kolei.

Po ośmiu latach oddano pierwszy odcinek długości 141 km, docierający na wysokość 4100 m n.p.m. Kolej stała się atrakcją turystyczną. Jej stacje miały pokoje noclegowe, sklepy, restauracje, bary z pianinem i bilardem, a tam gdzie to było możliwe także korty do gry w tenisa i krykieta. Była nieocenionym środkiem transportu dla położonych wysoko kopalń miedzi, cynku, ołowiu i srebra.

Wynalezienie sztucznych nawozów w Europie, kryzys finansów oraz polityczne zawirowania młodego państwa sprawiły, że rząd Peru wstrzymał dotacje. Ostatni fragment pierwszego odcinka Henry Meiggs i Ernest Malinowski finansowali z własnych kieszeni. Do najwyższej części – Przełęczy Ticlio (4818 m n.p.m.) i miejscowości Oroya (3726 m n.p.m.) można było dojechać dopiero 23 lata po uroczystości wmurowania kamienia węgielnego w Limie. Śmierć Meiggsa, wyniszczająca wojna z Chile oraz przymusowa sześcioletnia emigracja Malinowskiego do Ekwadoru (zajął się tam budową linii kolejowej Quito-Guayaquil) sprawiły, że zniszczoną Kolej Transandyjską zaczęto restaurować i kontynuować jej budowę dopiero w 1890 r. Nadzorujący ten etap prac Ernest Malinowski miał wówczas 72 lata! Na początku 1893 r. pociąg stanął na 218-tym kilometrze, na stacji Oroya.

Most kolejowy w pobliżu Matucana. Fot. Xauxa Håkan Svensson
Źródło: Wikimedia Commons

Sześć lat później, 2 marca, po 41 latach pracy dla swej nowej ojczyzny, genialny inżynier zmarł na atak serca. Ten przystojny, znający kilka języków erudyta o rozległych kontaktach, ozdoba salonów, sam prowadzący otwarty dom, nie założył rodziny. Pochowano go w Limie. Jego dzieło kontynuowano w pierwszej połowie XX wieku, docierając do 346 km trasy, kończącej się tym samym w Hunacayo. O tym, kto był twórcą kolei zapomniano.

         „W Peru rzeczywiście bardzo mało się mówi o Malinowskim – przyznał w 1996 r. ambasador RP w Limie, Wojciech Tomaszewski – Jeżeli już wspomina się o Kolei Transandyjskiej, to zawsze w kontekście nazwiska Henry Meiggsa, który zdobywał na nią fundusze. Miał dzieci i wnuki, które dbały o pamięć o nim. Jest szkoła Meiggsa, ulica, most… a Malinowskiego? Polskie instytucje ufundowały tablicę w Callayo z okazji 130 rocznicy wygranej Bitwy 2 Maja z Hiszpanami o niepodległość Peru. Malinowski sfortyfikował w 1866 r. twierdzę Real Felipe, doskonale ją  przygotował do walki i sam wziął udział w obronie portu. Ryzykował życie, choć nie oczekiwano tego od niego.”

Peruwiańczycy odznaczyli Polaka Medalem za Odwagę, jako bohatera narodowego. Zanim został "inżynierem głównym Peru" przyznano mu obywatelstwo honorowe. Za życia jego postać znalazła się na jednej z płaskorzeźb pomnika poświęconego bitwie w Callao, który stoi w Limie na placu Plaza Dos de Mayo. Jego imieniem nazwano jedną z rzek na południu Peru, dopływ Tambopaty. 

W maju 1996 r. jechałam szosą wzdłuż rdzewiejącej Kolei Transandyjskiej. Tylko fragmenty były używane dla kopalń. Autokar z uczestnikami wyprawy, którą współorganizowałam pod egidą Oddziału Polskiego The Explorers Club, podążającej śladami polskich odkrywców w Peru, piął się głębokim kanionem rzeki Rímac. Mijaliśmy opuszczone, niegdyś eleganckie stacje. Na Przełęczy Ticlio nadaremnie szukaliśmy śladu imienia twórcy Kolei Transandyjskiej. Wtedy Elżbieta Dzikowska, dziennikarz, reżyser filmowy i członek Klubu, poruszona tą niepamięcią wykrzyknęła: „Tu powinien stanąć pomnik Ernesta Malinowskiego!”.

         Dzięki upartym staraniom Dzikowskiej, Stowarzyszenia Inżynierów i Techników Komunikacji, współpracy rządu Peru i wielu ludzi, w lipcu 1999 r. na Ticlio stanął pomnik z 70 ton granitu ze Strzegomia. Napis wykuty w języku polskim i hiszpańskim głosi: "Ernest Malinowski 1818-1899. Inżynier polski, patriota peruwiański, bohater obrony Callao 1866, budowniczy Centralnej Kolei Transandyjskiej".

         „Zależało mi na tym, żeby pomnik nie kaleczył przestrzeni, surowej przyrody, niespokojnego nieba – tłumaczył twórca pomnika, polski rzeźbiarz prof. Gustaw Zemła – Powinien być wpisany w kulturę kamiennej architektury i rzeźby inkaskiej. Zwieńczyłem go, symbolizującym ruch kołem jakie Malinowski "wtoczył" na górę. Przypomina bramę słońca, która się zsunęła, żeby powstał przystanek na Ticlio. Należało się Malinowskiemu żeby mu zawieźć kamień z rodzinnej ziemi skoro sam do Polski nie mógł wrócić.”

         Budowa pomnika na Przełęczy Ticlio zainicjowała obchody 100 rocznicy śmierci Ernesta Malinowskiego. Replikę wizerunku z pomnika umieszczono również w holu dworca kolejowego Desamparados w Limie.

         Narodowy Bank Polski wyemitował monety z portretem Malinowskiego. Również Banco Central de Reserva del Peru wyemitował monetę ze srebra upamiętniającą Ernesta Malinowskiego. Poczta Polska i Poczta Peruwiańska wydały  natomiast znaczek zaprojektowany przez Jacka Konarzewskiego.

         Ówczesny prezydent Peru, Alberto Fujimori, powołał Komitet Obchodów 100-lecia Śmierci Ernesta Malinowskiego, który zaapelował o wprowadzenie polskiego inżyniera do podręczników historii. Wydana została po hiszpańsku monografia Danuty Bartkowiak o Erneście Malinowskim.

         Pociągowi ekspresowemu z Warszawy do Krynicy nadano nazwę „Ernest Malinowski” (jeździł do 2009 r.). Obecnie nosi je pociąg kursujący na trasie Warszawa-Zakopane, a także m.in. ulica w Warszawie, most w Toruniu i szkoła w Białymstoku.

Znaczek z wizerunkiem Ernesta Malinowskiego.
Źródło: www.archiwum-znaczki.poczta-polska.pl

 

 

Monika Rogozińska

Redakcja i przygotowanie do publikacji Róża Paszkowska

Literatura:

Bartkowiak D., „Ernest Malinowski, konstruktor kolei transandyjskiej”, Poznań 1996.

Nierzwicka M. oprac., „Ernest Malinowski : konstruktor kolei w Andach Peruwiańskich: w 200. rocznicę urodzin twórcy Centralnej Kolei Transandyjskiej”, katalog wystawy, Toruń 2018.

Starowicz S. red., „Inżynierowi Ernestowi Malinowskiemu w setną rocznicę śmierci”, Zeszyty Naukowo-Techniczne Oddziału Stowarzyszenia Inżynierów i Techników Komunikacji w Krakowie, Monografia [t.] 4, Kraków 1999.

Słabczyński W., „Polscy podróżnicy i odkrywcy”, Warszawa 1988.

Grób Ernesta Malinowskiego znajduje się na Cmentarzu-Muzeum Presbitero Matias Maestro w Limie. Przed Zaduszkami 2012 r. Konsul RP w Limie – Dariusz Latoszek i Monika Rogozińska – Prezes Polskiego Oddziału The Explorers Club złożyli wiązankę kwiatów od narodu polskiego.
Źródło: Archiwum Moniki Rogozińskiej
Napis na grobie Ernesta Malinowskiego
Fot. Monika Rogozińska
Grób Daniela Carrion – studenta medycyny, który poświęcił życie dla ratowania budowniczych Kolei Transandyjskiej. Cmentarz-Muzeum Presbitero Matias Maestro w Limie.
Fot. Monika Rogozińska
Rzeźbiarz Gustaw Zemła w swojej pracowni w Warszawie z projektem pomnika Ernesta Malinowskiego, który stanąć miał na Przełęczy Ticlio (4818 m) w Andach.
Fot. Monika Rogozińska
Gustaw Zemła pokazuje projekty pomnika Ernesta Malinowskiego, jakie tworzył.
Fot. Monika Rogozińska

 

Kontakt

Oddział Polski The Explorers Club
Siedziba:
Warszawa, ul. Nowy Świat 69, klatka B, pokój 107

Korespondencja:
Oddział Polski The Explorers Club
Krakowskie Przedmieście 26/28
00-927 Warszawa

kontakt@theexplorersclubpolska.pl

Zapisz się do listy subskrybentów

Wypełnij pole.